piątek, 25 października 2013

'W poszukiwaniu swego znicza' Rozdział 3

Hej. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Nie będę się już tłumaczyć. Ok, to miłego czytania :) Proszę o KOMENTARZE. Dziękuję.


Obudziłam się dzisiaj pierwsza. Wszystkie oprócz mnie jeszcze sobie smacznie spały. Nie wiem do końca, co zerwało mnie tak szybko na nogi. Siedziałam tak chyba z dobre 15 minut wpatrując się w ścianę. W końcu chwyciłam swoją różdżkę, wyszeptałam coś pod nosem i zaczęłam pisać z jej pomocą cienką smugą niebieskawego światła.
Chorry  
Chodrik
Co ładniej brzmi, co ładniej wygląda? Usłyszałam od którejś z dziewczyn, że para jest idealna wtedy, gdy wspólne imię dobrze brzmi. Skomentowałam to jako bzdury, a jednak... a jednak, no właśnie, układałam je sobie i porównywałam, choć nie miało to żadnego sensu.
Czasem nachodzi mnie taka myśl. Pytam wtedy samą siebie, co ja tak właściwie robię. Czemu przywiązuję do tego wszystkiego taką wagę?
Z takiego właśnie myślenia wyrwał mnie duszący śmiech Luny. Spojrzałam w stronę jej łóżka i dostrzegłam, jak siedziała z ręką na ustach, starając się nie wydobyć żadnego dźwięku. Niestety, nie udało jej się to. Szybko machnęłam różdżką, a napisy zniknęły.
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać - powiedziała w końcu Luna.
- Ech, no ok. Jak się spało? - spytałam.
- Dobrze, a nawet bardzo. Miałam taki cudooowny sen, wiesz? A tobie? Co ci się śniło?
- Nie pamiętam - powiedziałam na jednym takcie.
- Idź się ubrać. Zejdziemy sobie na śniadanie trochę wcześniej, co?
Posłuchałam przyjaciółki i poszłam się przebrać, ona poszła zrobić to samo.

                                                                ***

Zajęłyśmy już miejsca obok siebie przy stole. Całą drogę przeszłyśmy w ciszy. Luna była dziś najwyraźniej w świetnym humorze. To dobrze, bo ostatnio zaczęłam się o nią martwić.
Lu wyciągnęła z kieszeni jakiś mały papierek i zaczęła go rozwijać, a następnie czytać. Ja w tym czasie spojrzałam w kierunku wejścia. Przyglądałam się kolejnym osobom wchodzącym na Wielką Salę. W pewnym momencie zauważyłam Harry'ego, a za nim Rona i Hermionę. Odwrócił się w moją stronę i... uśmiechnął. Ech, uśmiechnęłam się lekko i szybko odwróciłam wzrok w inną stronę.
- O! Harry! Czeeeść! - krzyknęła Luna i zaczęła energicznie machać ręką w ich stronę, a wszyscy, którzy znajdowali się na sali, zwrócili się w naszą stronę.
- Lunaa...
- Oj, sory. Nie chciałam tak głośno.

                                                               ***

Po śniadaniu udałyśmy się do naszego pokoju wspólnego. A przynajmniej zamierzałyśmy. Gdy byłyśmy już blisko wieży, zbliżył się do nas Draco. Byliśmy sami. Chłopak uśmiechnął się na nasz widok, a raczej na widok Luny, a ona odwzajemniła uśmiech. Przytulili się, mimo faktu, że właśnie przemknęła obok nas jakaś Puchonka.
- Do zobaczenia potem - ledwo co usłyszałam słowa, które wyszeptał Draco na ucho mojej przyjaciółce.
Ta odpowiedziała mu lekkim uśmieszkiem i zagryzając nieco wargę puściła mu oczko i ruszyła na przód, ciągnąc mnie za sobą.
- A co to było, czyżby się coś wydarzyło, o czym nie wiem? - spytałam zaciekawiona.
- Och - westchnęła Luna, po czym zaczerwieniła się lekko - nic takiego.
- Aj, coś czuję, że czas na małe plotkowanko - puściłam jej oczko.
- Wiesz co? A może powiesz mi jak tam z Harry'm. Lub Cedrikiem.
- A co ma być? - wzruszyłam ramionami.
- No, nie wiem. Ty nie chciałabyś od któregoś, hmm... czegoś więcej? - spytała.
- Nieeee... wiem. Myślę, że teraz jest dobrze. - powiedziałam, choć czułam, że nie jest to do końca prawda.
- Na pewno? - dopytywała się Lu.
- Oj, no dobra. Coś w tym jest głębszego, ale nie chcę żadnego z nich zranić. Obu lubię i mi na nich zależy.
- Wiesz co? Mam pewien pomysł, chodź.- Luna zaczęła podskakiwać i podśpiewywać coś pod nosem. Widać, była podekscytowana.
- Już się boję - westchnęłam cicho i powlokłam się za nią.

                                                              ***

Dziewczyna usadziła mnie przy stoliku w rogu, mało kto nas tu zauważy. Poszła w stronę pokoi. Za chwilę jednak wróciła z paroma pergaminami, piórami, kałamarzem i atramentem.
- No, to do roboty. - wzięła się pod boki i wyszczerzyła szeroko zęby.
Zrobiłam pytający wyraz twarzy.
- Napiszemy dwa listy, do każdego z chłopców.
Zabrałyśmy się więc do pracy, to nie był taki głupi pomysł. Postanowiłyśmy na początek napisać do Cedrika. Jestem ciekawa, co odpisze. Zaczęłam zarażać się tym podekscytowaniem od Luny.
Po zakończeniu ruszyłam do Sowiarni, aby wysłać szkolną sową list.
Załatwiłam to dość szybko i wróciłam z powrotem do naszej wieży. Zmęczona udałam się do pokoju, przygotowałam się do spania i runęłam na łóżko.
- Dobranoc - usłyszałam.
- Dobranoc, do jutra. - odpowiedziałam, po czym zasnęłam z nadzieją.


Koniec! :) Mam nadzieję, że się podobało. Proszę, KOMENTUJCIE.

9 komentarzy:

  1. Może trochę ;/ Ale twoje czasem też krótkie. Spoko,zaraz będzie następny postaram się, żeby był dłuższy

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne! ciut przykrótkie będę czytać tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak, widzę że się dobrze zaczyna.
    Nie trać motywacji i pisz dalej.
    Nie przejmuj się krytyką a zajedziesz daleko.
    Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. chcę kolejną część TU i TERAZ!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Jak.wyżej jest napisane, krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och... Najpierw przecztyam to a potem zabieram się za Lunę i Draco, bo coś czyję, że będzie interesująco. Ech... Cho, Cho... Wybierz Harrego! Harrego! Ale pomysł z listami bardzo fajny :D

    OdpowiedzUsuń

*Komentarz jest dla nas motywacją, a jeśli coś Ci w danym rozdziale nie pasuje lub jest błąd napisz to w komentarzu. Postaramy się to zmienić.
* Staraj się komentować treść rozdziału. :)
*Weryfikacja obrazkowa wyłączona
* Nie zostawiaj linków do swojego bloga pod rozdziałem.
*Używaj Mapy Huncwotów i Myślodsiewni