Dziewczyna próbowała po cichu wymknąć się z dormitorium, uciekając przede mną. Ale niestety jej się to nie udało. Cała sytuacja mnie rozśmieszała. Wygrzebałyśmy z kufrów wszystkie moje i Luny sukienki oraz eleganckie bluzki. Porozwalałyśmy je na łóżkach, gdzie czekały aż przymierzy je moja przyjaciółka. Ta tymczasem próbowała uciec.
- Colloportus! - wycelowałam różdżką w drzwi, a te od razu się zamknęły - Nie ma tak łatwo - roześmiałam się.
- Cho, błagam cię - zaczęła wymachiwać rękami.
- Chodź, chyba coś znalazłam. Co ty na to? - podsunęłam jej pod nos śliczną, delikatną spódniczkę w kolorze jasnego różu.
- Nieee, nie na takie spotkanie - mruknęła.
To nie arcydzieło, wiem o tym doskonale. Dodałam dla urozmaicenia |
- Mogłabyś pomóc - spojrzałam na dziewczynę, która klapnęła bezradnie na moje łóżko.
- O! Załóż tę niebieską, w której tak prześlicznie wyglądasz - powiedziałam z entuzjazmem - czekaj, zaraz ją znajdę. Accio niebieska sukienka - po chwili z kufra Luny wyfrunęła zgrabnie piękna sukienka. Bardzo mi się podobała. Luna obiecała mi ją kiedyś pożyczyć, gdybym jej potrzebowała.
- No, wbijaj się w to cudeńko - powiedziałam.
- Czy ja wiem? Przecież to zbyt eleganckie. Cho, to ma być zwykłe spotkanie!
- Zwykłe spotkanie, akurat. Miało się odbyć parę dni temu, ale Draco poprosił o przesunięcie, bo chciał stworzyć coś romantycznego. ROMANTYCZNEGO, Luna. Trzeba się dopasować.
- Ale..
- Żadnego ale. Wystroimy cię na bóstwo, aż mu się odechce w ogóle spojrzeć na tą całą Pansy.
Moja przyjaciółka nie wiedziała, co ma mi odpowiedzieć. Spojrzałam na nią triumfalnie.
- Wygrałam. A teraz przymierzaj - podałam jej sukienkę.
Dziewczyna upuściła ją na podłogę, kucnęła i znów ją zgarnęła. Spojrzałam na jej ręce - lekko drżały.
- Luna? Co się dzieje?
Przyjaciółka usiadła na moim łóżku i patrzyła na sukienkę, którą miętosiła w rękach. Widać było że coś ją gryzie. Wpatrywałam się w nią bez słowa. Odetchnęła, po czym uniosła głowę i popatrzyła w moje oczy.
- Pamiętasz, jak miałam wypadek na schodach do Sowiarni, prawda?
Przytaknęłam.
- Ja… Nie opowiedziałam ci wszystkiego. – Odłożyła sukienkę na bok i wyprostowała się. – Mówiłam ci, że rozmawiałam z Pansy i Mandy zanim mnie zepchnęły.
Znów przytaknęłam i siadłam obok niej.
- Ona… ona mówiła mi, że Draco… - przełknęła ślinę – że Draco traktuje mnie jak zabawkę. Jest ze mną tylko dla żartu. Mówiła też, że będę tego żałowała, że on złamie mi serce.
- Luna, przecież znasz Pansy. Jestem pewna, że mówiła to wszystko tylko po to by cię do niego zniechęcić – objęłam przyjaciółkę ramieniem.
- Wiem, że ona tak potrafi, ale ja boję się że mogła mieć trochę racji. W końcu widziałam go z Pansy. Cho, ja sama już nie wiem.
- Wiesz, dobrze by było, gdybyś pogadała o tym z Draco - skrzywiła się słysząc to - Noo, nie krzyw się. Skoro nie jesteś pewna, to trzeba to wyjaśnić. A tak przy okazji...
Podniosła na mnie wzrok.
- Powinnaś pójść z tym do Flitwicka. Będę ci o tym przypominać i zdania nie zmienię.
Moja przyjaciółka westchnęła.
- Ale Cho, gdy ja mu to powiem to będzie jeszcze gorzej. On powie wszystko Snape'owi. Mopsica zrobi mi piekło, wszyscy będą mnie wyzywać, a Snape będzie ze mnie szydził na eliksirach.
- Poprosisz Flitwicka żeby wziął to pod uwagę. Można przecież załatwić to inaczej. - poklepałam ją po plecach - No, już. Damy radę. A teraz idź włożyć tę kieckę.
Dziewczyna przebrała się dosyć szybko i wyszła w niej trochę nieśmiało. Przyglądałam się jej badawczym wzrokiem.
- Mhm, dalej. Obróć się - zakręciłam palcem w powietrzu.
Luna uśmiechnęła się i obróciła zamykając oczy. Wyglądała w niej świetnie.
- Zrobimy ci potem jakąś fajną fryzurkę i będzie świetnie! - ucieszyłam się - A teraz już się zbierajmy. Zgłodniałam.
- Ja też - zaśmiała się przyjaciółka.
Gdy wracałyśmy z Wielkiej Sali dyskutowałyśmy na temat fryzury. Widać było, że zaraziłam Lunę swoim entuzjazmem. Trajkotała jak najęta o różnych upięciach, jakie widziała w czasopismach typu ‘My, czarownice’, ‘Jak zaczarować swe włosy’ i ‘Dobre rady jak wyczarować coś z niczego’.
Ustaliłyśmy, że zrobię jej warkocza.
Gdy weszłyśmy do naszego dormitorium z ulgą stwierdziłyśmy, że nikogo oprócz nas tam nie ma. Luna szybko się przebrała i usiadła na łóżku. Stanęłam zaraz za nią i wzięłam się do roboty. Starannie dobierałam pasma jej falowanych blond włosów. Poszło mi szybko. Na koniec wyjęłam parę krótkich kosmyków z warkocza i podziwiałam swoje dzieło. Byłam całkiem zadowolona z efektów.
- No, wyglądasz cudnie. Jak księżniczka.
Luna oglądała się w lustrze z każdej możliwej strony. Zdawało mi się, że nie cieszy się z tego spotkania tak bardzo jak ja. To pewne, że się stresowała. W końcu chciała wyjaśnić całe to głupie zajście z Pansy. Jestem pewna, że wszystko się wyjaśni i znów będzie dobrze. Nie mogą przecież zerwać, za bardzo im na sobie zależy.
- No, a teraz leć do Draco. Zaraz się spóźnisz - popchnęłam lekko przyjaciółkę w stronę drzwi. Zaraz po tym jak wyszła usłyszałam jakieś ciche, pojedyncze gwizdy. Tak, moja przyjaciółka wyglądała na prawdę ślicznie. Rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie walały się nasze sukienki, spódnice, bluzki... Nie mogłam nawet znaleźć różdżki, którą zostawiłam tu przed obiadem. Zakasałam rękawy i wzięłam się do składania i układania ubrań w kufrach. Po jakimś czasie wreszcie skończyłam i znalazłam różdżkę. Odetchnęłam, poprawiłam włosy i wyszłam. Nawet sama nie wiem gdzie, po prostu wyszłam żeby się gdzieś przejść.
Szłam sobie spokojnie korytarzem, gdy nagle wpadł mi do głowy pomysł. Natychmiast pobiegłam do biblioteki. W środku nie było tłumów, to dobrze. Ruszyłam do alejki ksiąg z zaklęciami i zaczęłam czytać grzbiety ksiąg. Wybrałam takie egzemplarze jak 'Zaklęcia obronne', 'Proste, szybkie i skuteczne', 'Jak uśpić małego czarodzieja', 'Zaklęcia uczniowskie - psikusy i nie tylko'.
Z kupą książek udałam się do najbliższego stolika i zaczęłam przeglądać Spisy treści. Szukałam wszystkiego co mogłoby uśpić, odurzyć, omotać, spowodować stratę świadomości... Każdego zaklęcia, które mogłoby być ewentualnie na mnie rzucone. Wiem, że to brzmi dziwnie. Przecież wypadki zdarzają się każdemu. Ale mimo wszystkich swoich i cudzych tłumaczeń chciałam sprawdzić, czy zaklęcie o podobnym działaniu istnieje i czy ktoś mógłby je rzucić.
Po około pół godziny miałam na koncie dwa znalezione hasła, ale oba dotyczyły eliksirów.
Eliksir Słodkiego Snu (inaczej: Eliksir Usypiający) - eliksir, który powoduje natychmiastowe zaśnięcie. Jest podawany osobom chorym, cierpiącym na bezsenność oraz małym dzieciom mającym problem ze snem. Można podawać go doustnie, nasączyć nim pokarmy lub dolać do napoju. Po spożyciu eliksiru nie ma się żadnych snów.
Składniki:
- 2 krople śluzu gumochłona
- 4 gałązki lawendy
- 4 gałązki waleriany
- 6 miarek standardowego składnika
Eliksir Dulcenus - odpowiednik Eliksiru Usypiającego (str. 274) Ma takie same zastosowanie i podobne działanie, jest jednak bezpieczniejszy. Można podawać doustnie, nasączyć nim pokarmy lub dolać do napoju. Najczęściej podawany dzieciom mającym problem ze snem bądź osobom przemęczonym nie mogącym zasnąć. Efekty po spożyciu eliksiru są widoczne po około od 1 do 2 godzin po spożyciu. Po spożyciu eliksiru nie ma się żadnych snów.
Składniki:
- 2 krople śluzu gumochłona
- 5 gałązek lawendy
- 4 gałązki waleriany
- 6 miarek standardowego składnika
- 1 kropla nalewki z piołunu
Postanowiłam przepisać je sobie na pergamin, tak w razie czego i zaczęłam się nad tym zastanawiać. Po dłuższej chwili wzięłam do ręki następną księgę. Była mocno zakurzona i wyglądała na starszą niż pozostałe. Otworzyłam ją na Spisie Treści i zaczęłam szukać. Niestety niewiele mi to dało, zaczęłam więc przeglądać ją kartka po kartce. Księga okazała się leksykonem, co ułatwiło mi sprawę. Zaczęłam szukać w rozdziale 'Zaklęcia codziennego użytku'. Czytałam działanie każdego zaklęcia, którego nie znałam. Zbliżałam się już do końca działu, gdy na coś trafiłam.
Sopiturnus
Zaklęcie ma na celu uśpienie przeciwnika, odurzenie go. Czasem używane w pojedynkach.
Po rzuceniu zaklęcia przeciwnik popada w stan senności, stopniowo traci przytomność. Czas utrzymywania się efektu zaklęcia to od 10 do 15 minut. Zaklęcie czasem używane do wzmocnienia działania zaklęcia Drętwoty lub eliksirów powodujących senność. Wówczas czas utrzymywania się efektu może trwać od paru godzin do nawet paru tygodni.
- To jest to! - krzyknęłam.
- Cicho bądź albo stąd wyjdź - syknęła na mnie stara bibliotekarka, pani Pince.
Przepisałam znalezione zaklęcie zaraz pod eliksirami i włożyłam ostrożnie do kieszeni spodni. Zaniosłam księgi na swoje miejsca i wyszłam zadowolona z biblioteki. Wracając do wieży byłam pogrążona w myślach. Nie zauważyłam nawet, że wpadłam na jakąś osobę.
- Na Merlina, przepraszam, nie zauważyłam cię - schyliłam się i pomogłam dziewczynie zebrać jej książki.
- A, ja też przepraszam. Zagapiłam się w rozpiskę. Jestem tu nowa i nie kojarzę jeszcze wszystkich korytarzy. - uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem.
- Cho - podałam jej rękę.
- Natalie - uśmiechnęła się lekko.
- Z jakiego domy jesteś? - spytałam.
- Przydzielono mnie do Hufflepufu. Mam parę pytań i szukam profesor Sprout. Mogłabyś mi pomóc?
- Jasne.
_______________________
Wybaczcie, że pojawił się później niż było zamierzone, ale kłopoty z netem nie sprzyjają pisaniu i publikacji. Mam nadzieję, że jakoś to się unormuje. W niedzielę zaczynają mi się ferie, więc raczej coś wpadnie. Za 5 komentarzy kolejny rozdział. :)
Nazwę zaklęcia wymyśliłam sama, a nazwę eliksiru wymyśliła Kasia.
Sopiturnus - łac. sopitur - usypiać; som. nus - spać
Dulcenus - łac. dulce - słodki; som. nus - spać
Mój ostatni rozdział