Podczas lekcji nie miałam za bardzo czasu, żeby to wszytko przemyśleć. Marietta ostatnio ciągle wytykała mi fakt, że okłamałam Cedrika. Po prostu nie miałam ochoty spotkać go na ich treningu. Czy jest w tym coś dziwnego? Ostatnia lekcja - eliksiry - właśnie się skończyła. Wreszcie mogłam udać się do dormitorium i pogrążyć się w upragnionej ciszy. Niestety nie na długo. Czekała na mnie fura lekcji do odrobienia, jak zwykle zresztą. Podeszła do mnie Luna.
- Hej, chyba czas wziąć się za to, co?
- Chyba masz rację - odrzekłam, po czym ruszyłyśmy obładowane książkami, zmierzając do naszego ulubionego stolika.
Luna zaczęła chichotać, wydało mi się to trochę podejrzane.
- Z czego tak się śmiejesz - zapytałam.
- Co? A nie... z niczego.. to znaczy, cieszę się, bo niedługo ukaże się nowy numer Żonglera, może i ty skusisz się i ją kupisz?
- Nie muszę, bo i tak o wszystkim mi opowiadasz - uśmiechnęłam się.
- Racja - odwzajemniła Luna.
I tak mijało nam odrabianie lekcji. W końcu skończyłyśmy.
- No, nie jest tak źle jak myślałam. Może wybierzemy się na błonie - spytała Luna.
- No... dobra. Ej, a tak w ogóle to gdzie podziała się Marietta?
- Pewnie już leżakuje sobie na błoniach i na nas czeka.
Nigdzie jej nie było, po lekcjach urwała mi się i jakoś dziwnym trafem nie dostrzegłam jej jeszcze do tej pory. Czyżby coś kombinowała? Ale nawet jeśli, to pozostaje jedno pytanie: co?
Zamyślona pozwoliłam prowadzić się przez Lunę. Nawet nie zauważyłam gdy znalazłyśmy się na zewnątrz, pod ogromnym drzewem, które rzucało cień w naszą stronę. Usiadłam i zaczęłam się rozglądać. Podziwiałam w tej chwili rozległe, lekko nasłonecznione błonia rozciągające się przez większość terenu, dostrzegłam w oddali małą chatkę Hagrida. Miała swój urok i była ważnym szczegółem krajobrazu Hogwartu, choć taka mała i niepozorna. Wdychałam z zachwytem świeże powietrze, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na swym ramieniu.
Odwróciłam się i ujrzałam kogoś, kogo kompletnie się nie spodziewałam. Był to Cedrik.
- Hej, Cho.
- Cześć, co ty tu robisz?
- Ponoć chciałaś mi coś powiedzieć, Marietta namówiła mnie, żebym tu przyszedł - powiedział, puszczając jednocześnie oczko.
- Ach tak, Marietta.
To wyjaśnia, dlaczego wcale jej nie widziałam.
- Więc... - spytał już lekko zmieszany moim milczeniem Cedrik
- Ach, tak. Więc... więc... chciałam powiedzieć ci... - nie mogłam wymyślić niczego sensownego - że, przepraszam cię, że nie mogłam pójść wtedy na twój trening.
- Nic się nie stało, mówiłem ci. Nie musisz mnie za to przepraszać. Więc to tyle?
- Yyyy... tak - poczułam ulgę.
- No dobra, to nie będę Wam przeszkadzał - powiedział, po czym miał zamiar odkręcić się i odejść, lecz przerwała mu Marietta.
- Nie przeszkadzasz nam, no co ty. Możesz z nami jeszcze zostać, jeśli chcesz - uśmiechnęła się.
Po co ona na siłę chce zbliżyć mnie do niego? Gdy tylko zostaniemy same wygarnę jej to.
- Niestety, umówiłem się z kumplami i przyszedłem tu tylko na chwilkę.
- Szkoda - odpowiedziała Marie.
Cedrik powoli oddalał się od nas, zbliżając się do grupki chłopców. Poczekałam na odpowiedni moment, by w pobliżu nie było nikogo.
- Coś ty znowu wymyśliła - rzuciłam, patrząc na Mariettę piorunującym wzrokiem.
- Ale co - spytała niewinnie, udając, że kompletnie nie wie, o co mi chodzi.
- Ty już dobrze wiesz, dlaczego przyprowadziłaś tu Cedrika i powiedziałaś, że chcę mu coś przekazać? Przez ciebie wyszłam na jakiegoś głupiego, zapominalskiego gnoma!
- Wcale nie przypominasz gnoma - rzuciła
- Nie chcę, żebyś na siłę chciała nas zbliżyć, jeżeli tobie na nim zależy, to się z nim umów, a jeśli chcesz żebyśmy my się spotykali, to przestań i pozwól, żebyśmy sami zadecydowali.
- Chciałam tylko pomóc.
- Wiem, ale to nie zbyt dobra pomoc.
- Dziewczyny, dosyć. Cho ma rację, to ich sprawy, nie powinnyśmy się w nie mieszać. A teraz może już wróćmy, podam wam trochę naparu z wykopieniek na uspokojenie, tata mi go przysłał - powiedziała Luna.
- No... dobra - zgodziłyśmy się.
Ruszyłyśmy w stronę Hogwartu zachowując ciszę. Wciąż byłam ciekawa, dlaczego aż tak bardzo zależy jej na tym, bym spotykała się z Cedrikiem.
/Miało być 5 komów, a za to był tylko 1. Smutam, no nic. Mam nadzieję, że chociaż teraz dodacie ich trochę więcej co? ;) Trzeci wkrótce.
Fajne, zacznę czytać :)
OdpowiedzUsuńSuperaśne. Co luna odwzajemnila?
OdpowiedzUsuń- Nie muszę, bo i tak o wszystkim mi opowiadasz - uśmiechnęłam się.
Usuń- Racja - odwzajemniła Luna.
Jeśli chodzi o ten fragment, to odwzajemniła uśmiech ;)
Cudowne
OdpowiedzUsuńMarietta to czarny charakter?
Dziękuję.
UsuńPostać Marie jest tu trochę zagadkowa. Jak na razie jest zła xD
O! Tego nie skomentowałam XD
OdpowiedzUsuńJest fajne :-D
Ciekawie się rozkręcam akcja :)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę już lecieć, jutro przeczytam więcej : D
Ech... Wolę żeby była z Harrym :\
OdpowiedzUsuń